czwartek, 29 listopada 2018

Samorządowy ring


– Przepraszam – tymi słowami zwrócił się prezydent Lucjusz Nadbereżny do radnych ze stalowowolskiej opozycji totalnej. Na pierwszej sesji w dniu 19 listopada, prezydent pokajał się za wszystko to, co było złe i prosił o wspólne budowanie porozumienia dla Stalowej Woli.
Zobaczymy czy opozycyjnym radnym uda się za drzwiami pozostawić negatywne emocje, które miały czasami miejsce w poprzednich latach i w czasie kampanii wyborczej. A może być o to trudno. Takie pojednawcze opuszczenie gardy przez prezydenta, niewykluczone, że sprowokuje do ciosów tych, którzy wcześniej młócili go bez opamiętania. Być może ta opuszczona garda zostać odczytana, nie jako do gest skłaniający do zaprzestania bezsensownych utarczek tylko, jako element pewnej taktyki. I korzystając z porównań ringowych, że zamiast bić rękami prezydent wyprowadzi cios głową… 
Póki co nic na to nie wskazuje. Słowa o pojednaniu były nad wyraz szczere, zdziwienie wywołać mogła i ta deklaracja: - Jestem przekonany, że wszystkie państwa punkty programowe, państwa postulaty są do wspólnej realizacji i deklaruję, że będziemy tak pracować, aby szanując państwa wyborców, te postulaty wprowadzić w życie – obiecał opozycjonistom prezydent.
Nadbereżny przypomniał również „swoim” radnym żeby, choć dysponują przewagą, nie zapominali o pokorze. Najpilniej i najszybciej pokory nauczyć musiał się Jan Sibiga. Były wiceprzewodniczący rady został poświęcony w imię parytetu, gdyż deklarując współpracę z opozycją, rządzące ugrupowanie zdecydowało oddać stołek wiceprzewodniczącego rady. Nie dotarło to najwyraźniej do radnego Jana. Wystartował i poległ. 5 kolegów radnych, którzy powinni zagłosować na niego skrewili. Za nic mieli jego wybitne zasługi w ratowaniu HSW Elektrotechnika i Automatyka od upadłości, czy realizację wszystkich śmiałych planów Doliny Sanu. Zapomnieli niewdzięczni także o niepodzielnym radnego Sibigi panowaniu (od 2006 roku) jako wiceszefa RM czy o galopującym rozwoju urbanistyki Stalowej Woli, gdy był jej wiceprezydentem. Nie Sibiga, a reprezentant „totalnych”  Jerzy Augustyn dostał stołek wiceszefa Rady Miejskiej. Radny Jan, na sesji silny cios w splot słoneczny od swoich zniósł dzielnie. Ale minęło kilka dni i słychać, szuka już tych, co jego zasług są niepamiętliwi. Nie śmiem nawet wypomnieć, że być może chodzi o 100 tysięcy polskich nowych złotych, które można by było przez 5 lat wiceszefowania dostać. Więc nie wypominam.
Ptaszki ćwierkają, że na taką funkcję jak Sibiga liczyli jeszcze inni opozycjoniści: radna Joanna Grobel – Proszowska, czy harcownik „totalnych” Dariusz Przytuła. Pierwsza z racji doświadczenia, drugi chyba zapomniał, że i tak kasę obiecał oddawać, jak radnym zostanie. Tak było w kampanii, plakat przyjmie wszystko, a jak będzie zobaczymy. Póki co widać było, że radny jeszcze nie wyszedł z ringu przedwyborczego i na pierwszej sesji wyprowadził cios. Według niektórych poniżej pasa. Wprost zasugerował, że radna Agata Krzek, jako dyrektorka, żona i matka może nie mieć czasu na bycie wiceszefową rady. Nie wiemy czy radny ma coś do kobiet – dyrektorek, kobiet – żon, kobiet - matek czy do kobiet w ogóle. I co na to koleżanki radnego Dariusza z Czarnych Piątków? Chyba nie mówił im, jak kobiety docenia i gdzie je widzi? Z mężem i dziećmi. Gong.

Felieton – specyficzny rodzaj publicystyki, krótki utwór dziennikarski, utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający - często skrajnie złośliwie - osobisty punkt widzenia autora.