poniedziałek, 17 grudnia 2018

Totalna klapa


Trzeba odnotować najliczniejsza pikietę pod stalowowolskim Sądem Rejonowym. Nie w 8 osób, lecz w kilkadziesiąt. Z kartonami stali nie rebelianty oraz różnej maści polityczni lanserzy zatroskani o konstytucję, a szeregowi pracownicy sądu martwiący się o swoje portfele.
Pikietujący chcą dostać 1000 złotych podwyżki. Media usłyszały, że ten bunt, to pewnego rodzaju odzew na słowa Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry: „Sprawnie działający system sądownictwa to jeden z fundamentów demokratycznego państwa i w ogromnej mierze zależy także od odpowiedzialnej pracy wykonywanej na co dzień przez pracowników sądu”. 
„Protestanci” przyznali także, że ich pensje przez 10 lat, do 2016 roku były zamrożone. Już nie są. W głowę zachodzę  więc dlaczego nie było żadnych pikiet przez te 10 lat kiedy Ziobro nie rządził, a pensje nie rosły. Przecież to wtedy było źle. Od 2016 roku jak sami przyznali – jest lepiej, nawet minister chwali. Wiec dlatego chcą konkretnej kasy. A jak nie, to pokażą „faka” i na L4. Doprawdy ciężko tu znaleźć jakąś logiczną nić rozumowania. Można się tylko śmiać.
Zupełnie nie do śmiechu może być wspomnianym na wstępie 8 stalowowolskim strażnikom konstytucji, demokracji i sprawiedliwości (na kolażu po lewej stronie). Oto okazało się, że pod sądem, oprócz nich, ktoś inny jeszcze śmie protestować. I ci maluczcy, ci zupełnie wcześniej pomijani przez lanserów politycznych, robią to w większej grupie. Mało tego, nawet na ten protest media się zlatują.
Jako obrońca „niezawisłych sądów” i „niezwykłej kasty ludzi” spaliłbym się ze wstydu, że nie udało się podpiąć w żaden sposób pod protest szeregowych pracowników sądu. Przecież to była taka wspaniała okazja do promowania się, do walki z panoszącą się w Polsce dyktaturą i pokazania, że opozycja z narodem się brata. Mogło być pięknie, a jest klapa. Totalna klapa.

Felieton – specyficzny rodzaj publicystyki, krótki utwór dziennikarski, utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający - często skrajnie złośliwie - osobisty punkt widzenia autora.

wtorek, 11 grudnia 2018

Gadu - gadu


20 minut ględzenia o wszystkim i niczym. Tak podsumować można spotkanie dziennikarzy z 4 damami reprezentującymi Platformę Obywatelską, a które do Stalowej Woli przyjechały na zaproszenie Renaty Butryn, radnej miejskiej i byłej posłanki.
Nie wiem w jakim świecie żyje Bożena Szydłowska, przewodnicząca Parlamentarnej Grupy Kobiet, ale to musi być jakiś paralelny świat do tego realnego. Już na początku spotkania wypaliła z grubej rury, że dla niej Renata Butryn jest wciąż posłanką. No fajnie, tyle że nie jest. Dalej było równie absurdalnie. – W tym roku świętujemy 100-lecie praw wyborczych kobiet w Polsce, byliśmy jednym z pierwszych państw, które przyznało kobietom takie prawa, ale niestety życie kreśli kolejne scenariusze, nie do końca jest nam dane z tych praw korzystać. Szczególnie w tej sytuacji od trzech lat, kiedy zmieniła się opcja rządząca – wypaliła pani Bożenka z grubej rury.
Ja się pytam: co tak się od 3 lat szczególnie w sytuacji praw wyborczych kobiet w Polsce zmieniło? Może od trzech lat już nie mogą kobiety głosować? A może nie mogą startować w wyborach? Według powszechnej wiedzy, wszystko z prawami wyborczymi kobiet w Polsce jest w porządku. Czego dowodem jest objazd pań posłanek po Podkarpaciu. Ktoś je do tego Sejmu wybrał i ktoś na te listy wstawił, nie? 
Jak się pochwaliły 4 damy, które zajechały do naszego miasta, podobnych spotkań odbyły już w przeciągu 3 lat niemal 50. Jeśli na każdym jak mantrę powtarzają jak im źle i niedobrze w prawach wyborczych, to nikt ich nie może traktować poważnie. Ja nie zamierzam.

Jedyną ciekawą rzeczą, jaką usłyszeli stalowowolscy dziennikarze było to, że radna Butryn chce, aby przynajmniej 2 przedszkola w Stalowej Woli były czynne do godziny 19, tak by ulżyć pracującym matkom, które nie zawsze kończą pracę o godzinie 15. Pomysł wart pochylenia się przez radnych miejskich, mam nadzieję że do tego czasu korzystająca z wyborczych praw była posłanka nauczy się, że startujący z jej list do rady miejskiej młody pan Jakub ma na nazwisko Kopyto, nie Kolano. Bo nie raz zdarzyło się pani radnej pomylić w tym względzie na opisanym spotkaniu. Młodemu człowiekowi, choć to facet, może być głupio i przykro.   

Felieton – specyficzny rodzaj publicystyki, krótki utwór dziennikarski, utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający - często skrajnie złośliwie - osobisty punkt widzenia autora.

środa, 5 grudnia 2018

Energetyczni muszkieterowie

Mózg staje w poprzek po konferencji tercetu Szlęzak, Szymonik, Marczak, na której panowie lamentują nad podwyżkami cen energii i wyciąganiem kasy na prąd z portfeli mieszkańców Stalowej Woli.
Andrzej Szlęzak, były prezydent miasta nad Sanem, a obecnie radny wojewódzki, jak zwykle straszy: - Po rozmowach z przedsiębiorcami mam swoje spostrzeżenia, że te podwyżki ceny prądu mogą kosztować Stalową Wolę od 200 do 300 miejsc pracy. Nie jest to wiedza kompletna, nie mam pełnej wiedzy jak te skutki będą wyglądały we wszystkich firmach. Nie wiem czy te podwyżki cen energii spowodują bankructwo jakiś firm, tego nie należy wykluczyć – palnął na konferencji. W tej krótkiej wypowiedzi  mamy „nie wiem”, „nie mam pełnej wiedzy” oraz „nie jest to wiedza kompletna”. No jak się już straszy, to należy coś wiedzieć. Zwłaszcza, że skutki podwyżek dało się by zmniejszyć, gdyby przez 12 lat pan prezydent Szlęzak budował farmy fotowoltaiczne, wiatrowe oraz zakładał do miejskich lamp oświetlenie LED. Tych inwestycji nie sposób w Stalowej Woli się doszukać, no ale „bronić” jak dzielny muszkieter mieszkańców miasta przed podwyżkami prądu, strasząc ich zwolnieniami, zawsze można.
Zdumiewa mnie troska o portfele mieszkańców Stalowej Woli w wykonaniu Andrzeja Szymonika, miejskiego radnego, niedoszłego prezydenta, który odniósł się do słów obecnego prezydenta, jakie padły na sesji: - Pan prezydent próbował uspokajać mówiąc, że umowy mamy podpisane do listopada 2019 r., w związku z czym problem nie istnieje. To jest według mnie bardzo infantylne tłumaczenie. Być może za 12 miesięcy zderzymy się z taką sytuacją, że energia elektryczna będzie jeszcze droższa niż jest dzisiaj. To tłumaczenie nas nie przekonuje, tym bardziej, że nie wiemy, jaka jest sytuacja w spółkach miejskich – objaśniał na konferencji radny Szymonik. Tok rozumowania jest taki: powinniśmy zacząć szybciej płacić więcej, bo potem podwyżka będzie szokiem. Tak panie Szymonik, już lecę płacić więcej, bo pan tak chce.
Troska pana Szymonika jest tym bardziej zdumiewająca, że w lutym 2012 roku, jako prezes PEC, kiedy został zapytany o ceny ciepła dla mieszkańców Stalowej Woli, i kiedy ludzie czekali na jego wyjaśnienia, w obecności kamer stwierdził, że to „gówno prawda”. Cóż za empatia, niemal jak dzisiaj!
Z kolei radny Damian Marczak ubolewał nad tym, że w budżecie miasta na 2019 rok znalazło się tylko 400 tys. zł na wymianę oświetlenia na ledowe. No panie Damianie, zawsze to może być i 400 milionów, wystarczy przegłosować stosowną uchwałę. Teraz pan może! A nie tylko narzekanie i hejt na sytuację finansową miasta. Znalazł się pan po drugiej stronie barykady i czas na ubolewania oraz publikowanie infografik na fejsiku się zakończył. Trzeba mieć jaja i działać!

Felieton – specyficzny rodzaj publicystyki, krótki utwór dziennikarski, utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający - często skrajnie złośliwie - osobisty punkt widzenia autora.

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Cyrk na kółkach

Tak można określić to, co na 2. sesji Rady Miejskiej Stalowej Woli wyprawiali niektórzy radni opozycji. Ten, kto uwierzył w przedwyborcze zapewnienia totalnej opozycji, że będzie pilnowała czy sprawy miasta idą w dobrym kierunku, już wie, że te zapewnienia może sobie między bajki włożyć.
Stalowowolska Rada Miejska nie powołała na sesji 3 grudnia Komisji Rewizyjnej. Duża w tym zasługa radnej (i byłej posłanki) Renaty Butryn, która nie mogła pogodzić się z tym, że nie została przewodniczącą tej komisji. Po tym jak okazało się, że radny Łukasz Warchoł z opozycyjnego Kukiz’15 pokonał ją stosunkiem głosów 15-8, postanowiła się obrażona z komisji tej wypisać. Tak jak radna Joanna Grobel – Proszowska oraz… świeżo upieczony przewodniczący komisji radny Warchoł. Radna Butryn upierała się, że twierdzenie, że się obraziła jest to ocena „niewłaściwa i negatywna”. – Ja domagam się respektowania demokratycznych zasad w tej radzie – mówiła z wyraźną pretensją w głosie. Szkoda tylko, że jej samej ciężko było się pogodzić z demokratycznym wyborem i komisję z przewodniczącym z Kukiz’15 określiła jako fasadową. W ustach byłej posłanki taka obelga w stosunku do innego opozycjonisty – radnego obelgą rzecz jasna już nie jest. Według mnie okazało się po prostu, że pani radna Butryn akceptuje wyroki demokratycznych wyborów, ale tylko takich, które są po jej myśli. Inne wyniki demokratycznych wyborów są już niedemokratycze.
Po wielu przerwach i niepotrzebnych perypetiach, okazało się radni będą musieli zająć się powołaniem Komisji Rewizyjnej. Ale na kolejnej sesji. Może wtedy będzie nieco poważniej. Bo 3 grudnia podczas „pilnowania czy sprawy miasta idą w dobrym kierunku” było naprawdę wesoło. Celował w tym radny Dariusz Przytuła. Na pierwszej sesji zasugerował, że radna Agata Krzek, jako dyrektorka, żona i matka może nie mieć czasu na bycie wiceszefową rady, zaś 3 grudnia, „doceniając jej zaangażowanie” umieszczał ją jako kandydatkę do komisji, w których nie chciała być. Złośliwości Przytuły, najwyraźniej mocno spodobały się sąsiadce z rajcowskiej ławy, radnej Proszowskiej, która jak widać na załączonym obrazku, była rozbawiona wyszukanymi żarcikami kolegi.
Sesyjny cyrk, albo jak kto woli „pilnowanie czy sprawy miasta idą w dobrym kierunku” do obejrzenia pod tym LINKIEM

Felieton – specyficzny rodzaj publicystyki, krótki utwór dziennikarski, utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający - często skrajnie złośliwie - osobisty punkt widzenia autora.