poniedziałek, 2 września 2019

Jak to „Wyborcza” po polonistce posłance „pojechała”

Renata Butryn, była posłanka, obecna radna i kandydatka do Sejmu RP z POKO to zdaje się alfa i omega jeśli chodzi o sprawy związane ze szkołą i oświatą. Przynajmniej w Stalowej Woli. Emerytowana polonistka w sprawach oświatowych orzeka często na sesjach miejskich z nieznoszącym sprzeciwu tonem. Wypowiadała się także w tych spawach na rzeszowskim rynku. O, jak to twierdzi, „deformie edukacji”. Po ostatniej sesji wiadomo nawet, że z niejednego oświatowego pieca chleb jadła. Oto bowiem zdarzyło się jej uczyć w przedszkolu, a na studiach w podstawówce. Nie podobały się jej podwyżki (za niskie) dla nauczycieli, którzy nie tylko kształcą, ale również kształtują młode jednostki i osobowości. Od najmłodszych, przedszkolnych lat. Tymczasem zastrzeżenia do edukacyjnej kariery pani polonistki na emeryturze opublikowała nie kto inny jak Gazeta Wyborcza. Również alfa i omega dla środowisk związanych z totalną opozycją i PO.
Trzeba przyznać że brutalnie obeszła się z posłanką ta rzetelna, uczciwa i kompetentna gazeta. Oto bowiem w 2012 roku po kilku dniach od rozpoczęcia roku szkolnego, red. Karolina Kulczycka napisała artykuł „Posłanka PO wraca do szkoły, rodzice protestują. Nieobecności”.
„Posłanka PO Renata Butryn po pięciu latach nieobecności wróciła do pracy w szkole? Robi to kosztem dzieci. Po pierwszych lekcjach chaos. Zastępuje ją to pani bibliotekarka, to inna polonistka? - skarży się jeden z rodziców.” Tak niemal 7 lat temu grzmiała dziennikarka GW.
W cytowanym artykule, przejechał się po polonistce posłance kolega partyjny Renaty Butryn Tomasz Kulesza. – Szkoła to miejsce, gdzie trzeba być od - do. Rozumiem tych, którzy są oddani edukacji, ale w pewnym momencie dochodzi do kolizji. Bo może się zdarzyć, że marszałek zwoła dodatkowe posiedzenie, a pracę posła trzeba wykonywać przede wszystkim. Uważam, że to nieetyczne łączyć pracę posła z innymi zajęciami, bo można nie zmieścić się w czasie – karcił posłankę poseł Kulesza.
Atakiem, gazety i partyjnego kolegi zdumiona była bardzo pani poseł. Ba, zdruzgotana nawet. – Jako poseł czuję się obywatelem gorszej kategorii – stwierdziła wtedy.
„Po pierwszych lekcjach chaos - zastępstwa. To zastępuje pani bibliotekarka, to inna nauczycielka języka polskiego. Tak pewnie będzie do matury. (...) Tak ta praca wygląda. Same zastępstwa. (...) Tak ważny przedmiot, a dzieci będą na każdej lekcji mieć innego nauczyciela, bo pani poseł ma kaprys być raz w miesiącu w szkole i brać pensję. Dzieje się to kosztem dzieci, ich startu do matury i dorosłego życia, ale pani poseł to nie obchodzi, bo ma kaprys" - nie kryje rozgoryczenia rodzic, który do nas napisał.
Dyrektor szkoły przyznał, że w ostatnim tygodniu pani poseł była nieobecna na ośmiu lekcjach z dziewiętnastu, które prowadzi tygodniowo.” Wyczytać możemy w artykule Wyborczej, która odkryła jednak, że za nieobecności hajs się nie należy, wbrew temu co donosił rozgoryczony rodzic. 
Artykuł swoim komentarzem opatrzyła również red. Karolina Kulczycka. „Bycie posłem to obowiązek: posiedzenia Sejmu, prace nad ustawami, spotkania z wyborcami, przecinanie wstęg... Może idealistycznie, ale tak właśnie sobie to wyobrażam. Pewnie jak wielu wyborców: że nie jest to zajęcie na jeden etat.
Nauczyciele zapewniają, że ich praca to też zajęcie na pełny zegar. Zwłaszcza w elitarnym liceum, gdzie i młodzież, i rodzice są bardzo wymagający. Rozumiem więc ich zaniepokojenie. Mają prawo oczekiwać, że dzieci zostaną solidnie przygotowane do matury, i obawiać się, że powtarzające się nieobecności nauczyciela, zastępstwa czy zmiany po każdym roku nauki im tego nie zagwarantują.”
Przyznam się, że po omówionym artykule z Gazety Wyborczej nie wiem czy dalej przekonywać mnie mogą jakiekolwiek słowa radnej Butryn w sprawie edukacji, wypowiadane dzisiaj. No i nie tylko w sprawie edukacji. Jakiekolwiek słowa. Chyba Wyborcza to zbyt poważny i poważany tytuł, żeby tak o, bez powodu, mogła szargać dobre imię posłanki? Tym bardziej posłanki z PO.
Felieton – specyficzny rodzaj publicystyki, krótki utwór dziennikarski, utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający - często skrajnie złośliwie - osobisty punkt widzenia autora.
Chcesz być na bieżąco z nowymi felietonami? Polub fanpage na Facebooku: https://tiny.pl/t76gw
Jeśli się boisz lub nie chcesz polubić, rozumiem. Wystarczy, że zaczniesz fanpage obserwować ;)



2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że pluskwy nie wyczuwają waryjatów z sekty POKO powinny gryźć aż zagryzą. Ale nawet pluskwy są mądre i byle czego się nie czepiają.

    OdpowiedzUsuń